Niech opustoszeje dom jego
i niech nikt w nim nie mieszka!
A urząd jego niech inny obejmie!
Trzeba więc, aby jeden z tych, którzy towarzyszyli nam przez cały czas, kiedy Pan Jezus przebywał z nami, począwszy od chrztu Janowego aż do dnia, w którym został wzięty od nas do nieba, stał się razem z nami świadkiem Jego zmartwychwstania».
Postawiono dwóch: Józefa, zwanego Barsabą, z przydomkiem Justus, i Macieja. I tak się pomodlili: «Ty, Panie, znasz serca wszystkich, wskaż z tych dwóch jednego, którego wybrałeś, by zajął miejsce w tym posługiwaniu i w apostolstwie, któremu sprzeniewierzył się Judasz, aby pójść swoją drogą». I dali im losy, a los padł na Macieja. I został dołączony do jedenastu apostołów.
Pieśń Józefa zwanego Barsabą
Przestałem liczyć noce
w które śni mi się Apostoł
w które śni mi się Apostoł
Pamiętać nie chcę chwili
Gdym jego głos posłyszał
W mych nerkach żółć i ocet
Rzucone losy głoszą
‘Kochany Bóg cię nie chce
Na swego towarzysza’
Niech się pojawią nadspodziewane kłosy
Bo nie szczędziliśmy pracy rąk naszych
Czekam zapłaty, czas na sianokosy
Czemu więc plonami Boże mnie nie raczysz?
Miast dawać zaszczyty pocieszasz mnie Słowem
że patrzysz inaczej aniżeli człowiek
że patrzysz inaczej aniżeli człowiek
Starałem się jak wszyscy
Mieć jak najwięcej Ciebie
Aż w końcu nie znalazłem
Samemu sobie miejsca
Lecz nagle mnie wywiodłeś
z twej roli na pustynię
z twej roli na pustynię
Aby w pełnym słońcu
Szeptać mi do serca
Że właśnie wzeszły nadspodziewane kłosy
Bo nie szczędziliśmy pracy rąk naszych
Że mnie nagradzasz, kiedy sianokosy
Wróć mi wzrok Panie, bym mógł to zobaczyć
Niech ufam Słowu; napełnij mnie wiarą
Że mierzysz swoją, a nie ludzką miarą
Gdyż właśnie wzeszły nadspodziewane kłosy
Bo nie szczędziliśmy pracy rąk naszych
Ty mnie nagradzasz, kiedy sianokosy
I wzrok przywracasz, bym mógł to zobaczyć
a w swej hojności napełniasz mnie wiarą
bo mierzysz swoją, a nie ludzką miarą