sobota, 8 października 2011

Chwilowe miejsce w kuchni

I żyję sobie powoli na tej Mikołajskiej, w przytulnym mieszkanku z oknami na Wschód i gołębiami ponuro gruchającymi co rano...
Z całego mieszkania ulubiłam sobie najbardziej kuchnię. Nie tylko dlatego, że uwielbiam gotować. Po prostu... "z kuchni pachnie wciąż nadzieją, choć tak daleko stąd do Boga..." :) Zatem rzucam poduszkę na ziemię, siadam i w mroku rozproszonym wątłym płomieniem świeczek pisze sobie różne rzeczy. Ale niedługo juz tej sielanki. Niebawem wniosą stół i po raz kolejny bedę szukać swojego miejsca. Bo to było chwilowe, jak każde.



chwilowe miejsce w kuchni
chwilowe miejsce w kłótni
w miłości też na moment
bo zaraz w drugą stronę

chwilowo jestem chora
chwilowo, tak jak wczoraj
przez chwilę mam tu kąt
bo ja nie jestem stąd

chwilowe miejsce w kuchni
chwilowo ludzie smutni
chwilowi przyjaciele
zwłaszcza, gdy ich za wiele

na chwilę się zamyślam
gdy ktoś mnie czasem pyta
którędy dojdę do...
przepraszam, ja nie stąd

chwilowe miejsce w kuchni
przez pięć chwilowych grudni
przy oknie lecz na krótko
popijam smutki wódką

chwilowe w kuchni miejsce
chwilowo ciężkie serce
co chwilę popełnia błąd
lecz przecież nie jest stąd

chwilowe miejsce w kuchni
wśród słów i min obłudnych
przez chwilę długą jak rzeka
na gospodarza czekam

chwilowe w kuchni miejsce
aż dnia pewnego wreszcie
jakoś wejdę na swoje
na wieczne już pokoje

/AK, 8 X 2011/