Kilka dni temu, robiąc porządek w komputerze, znalazłam stare (niezobowiązujące) "zlecenie-pomysł" na tekst piosenki. Szybko, w 10 minut ten tekst (bardzo krótki) napisałam. Trochę od niechcenia, bo to długą przerwę człowiek miał w pisaniu, to się zakorkował trochę i spłodzić trudno cokolwiek było. Pomysłodawcy - jak przypuszczałam - tekst się nie spodobał, ale - mnie zmobilizował do myślenia, zadawania pytań i... pisania ;) W sumie, chyba po raz pierwszy skoncentrowałam się mimowolnie na postawieniu pytania, a nie na uprawianiu kaznodziejstwa w piosence. A to uważam za sukces i chwalę się wszem i wobec :)
A, jeszcze jedna sprawa. Druga rzecz, która mnie w tym świeżym tekście uderzyła, to fakt, że... nie jest mój. Tzn. - nie zgadzam się z nim. Ale z drugiej strony - nie kłamię. Po prostu - prowokuję pytanie. Pytanie w mojej głowie, w Twojej, w głowie kolegi. Co z tego wyniknie, i czy ktoś zna odpowiedź? Nie wiem.
Gdzie On był
Gdzie On był
gdy jeść nie dawali psom
Gdzie On był
Gdzie On był
kiedy dziecku płonął dom
Gdzie On był
Gdzie On był
kiedy matkę zżerał rak
Gdzie On był
Gdzie On był
kiedy ojca trafił szlag
Gdzie żeś był
gdzie żeś był
przecież obiecałeś przyjść
Gdzie żeś był
gdzie żeś był
gdy na krzyżu marł Twój Syn
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz